#opowiadanie

Rozdział 5


Narastający niepokój



Po skończonej zabawie, zarówno Maciek jak i Paulina byli w doskonałych humorach. Maciek nie spodziewał się, że żądanie, które skieruje do koleżanki okaże się tak korzystne dla każdej ze stron. Nie dość, że oboje doświadczyli czegoś nowego, to jeszcze mieli z tego sporo frajdy.
Ponadto Maciek jeszcze nigdy nie widział kochających się ze sobą kobiet. Kiedyś zdarzyło mu się obejrzeć film pornograficzny z udziałem dwóch atrakcyjnych dziewczyn, ale nie było to nawet w połowie tożsame z tym, co oglądanie (i branie w tym udziału) na żywo.
Było to wręcz niesamowite przeżycie.
Maciek był tak szczęśliwy, że nie wyobrażał sobie, by to wszystko kiedykolwiek mogło się skończyć. Wiedział jednak, że nie mógłby wprowadzić w życie codziennego używania pieluch. Po pierwsze, nie mieszkał sam, a po drugie raczej ciężko byłoby mu znaleźć opiekunkę na stałe.
Co innego Malwina — gdy szykowała się do wyjścia, Paulina zauważyła silną melancholię malującą się na jej twarzy. Próbując poznać przyczynę tego stanu rzeczy, Malwina wymówiła się bólem głowy, po czym pożegnała się i szybko opuściła dom Maćka.

*

Paulina obudziła się rano dość zamyślona. Leniwie snując się po mieszkaniu, udała się do łazienki, wzięła ciepły prysznic, potem przewinęła i nakarmiła Maćka i kiedy oboje siedzieli w pokoju, Paulina napisała sms-a do Malwiny o następującej treści:

Cześć. O której do nas zawitasz?

Zrobiła to, ponieważ strasznie frapowało ją wczorajsze zachowanie koleżanki. Paulina podejrzewała, że Malwina wyglądała na tak przybitą, gdyż doznała kolejnego ataku depresji. Jednakże miała jednocześnie nadzieję, że ów stan szybko jej się poprawi.
Gdy jednak od trzydziestu minut odpowiedź nie nadchodziła, Maciek zasugerował:
– Może jest po prostu zajęta.
Paulina lekko pokiwała głową, a na jej twarzy malowało się niedowierzanie zmieszane z zaniepokojeniem.
– Możliwe – przyznała i zaraz dodała: – Ale przecież wysłałam jej wiadomość pół godziny temu. Nie wierzę, że przez ten czas nie znalazła nawet trzech minut, żeby odpisać.
Maćka również to zaniepokoiło. Pamiętał, że nawet on będąc w natłoku obowiązków, zawsze znajdował choćby minutę, by oddzwonić do kogoś, kto wówczas próbował się z nim skontaktować.
– Chyba masz rację.
Po chwili Paulina zaczęła snuć w głowie różne scenariusze. Czyżby Malwina miała nawrót depresji i postanowiła zamknąć się w domu z nikim się nie kontaktując? Uznała, że to całkiem prawdopodobne, biorąc pod uwagę, iż już wcześniej jej się to zdarzało.
– Spróbuj do niej zadzwonić, mamusiu – zasugerował Maciek.
Paulina była tak bardzo zmartwiona (i zdezorientowana zarazem), że zupełnie o tym zapomniała. Chcąc więc się zreflektować, szybko wybrała numer Malwiny, przyłożyła telefon do ucha i po kilku nieudanych próbach połączenia z jeszcze większym niepokojem stwierdziła, że włączyła się poczta głosowa. W pierwotnym odruchu Paulina chciała zostawić wiadomość koleżance, lecz uznała, że skoro nie odpisuje na sms-y, to nie ma to sensu.
– I co? – spytał Maciek.
Paulina rozłączyła się, schowała telefon do kieszeni spodni i odparła drżącym głosem:
– Jej numer jest poza zasięgiem.
Na dźwięk tych słów, Maciek poczuł, jak oblewa się zimnym potem. Intuicja podpowiadała mu bowiem, że coś jest nie tak.
– Chodź, mały. Jedziemy – zarządziła Paulina, wstając z fotela.
Maciek był na tyle wytrącony z równowagi, że w pierwszej chwili nie zdawał sobie sprawy, o co chodzi.
– Dokąd?
Paulina spiorunowała go wzrokiem.
– Do cioci Malwiny – niemal krzyknęła – Czy w tej sytuacji to nie oczywiste? sytuacji?
Maciek pokiwał głową w milczeniu, a potem Paulina ubrała go w wyjściowy kombinezon, czapkę i smoczka, po czym oboje wyszli z mieszkania i pojechali do domu Malwiny.

*

Podczas jazdy, Paulina prowadziła jak wariatka, zupełnie nie zwracając uwagi na przepisy. Bardzo martwiła się o Malwinę i musiała jak najszybciej znaleźć się na miejscu, by upewnić się, że wszystko jest w porządku. Maciek siedział na tylnym siedzeniu przypięty pasem, a w jego głowie kłębiło się tysiące myśli.
Bał się tak samo jak Paulina.

*

Kiedy w końcu podjechali pod blok, w którym mieszkała Malwina, wysiedli z samochodu, po czym oboje weszli na klatkę schodową, prawie biegnąc na drugie piętro. Stanąwszy pod drzwiami od domu koleżanki, Paulina nacisnęła dzwonek i wewnątrz rozbrzmiało głośne echo ćwierkania ptaków. Paulina odczekała chwilę i gdy nikt jej nie otworzył, nacisnęła dzwonek raz jeszcze.
Kiedy i tym razem nie doczekała się odpowiedzi, tak bardzo zaczęła się niepokoić, że serce omal nie wyskoczyło jej z piersi.
Niewiele myśląc, przystawiła ucho do drzwi. Z początku nie wychwyciła żadnych dźwięków, lecz po chwili usłyszała jakby strzępy muzyki, dochodzące z wnętrza mieszkania.
– I co? – zapytał Maciek, wyraźnie zniecierpliwiony.
Paulina odsunęła się od drzwi, rzuciła podopiecznemu poważne spojrzenie i odpowiedziała:
– Ona na pewno tam jest. Słyszę muzykę.
Maciek wprawdzie niczego nie słyszał, aczkolwiek nie miał powodu, by nie wierzyć koleżance. Nie kłamałaby w tak poważnej sprawie.
– Malwina, otwórz, to ja! – krzyknęła Paulina, mocno waląc pięścią w drzwi, a jej głos niósł się echem po całej klatce schodowej.
Po krótkim czasie, drzwi naprzeciwko otworzyły się i na korytarz wyszedł starszy mężczyzna o wydatnym brzuchu i krótko ostrzyżonych pokrytych siwizną włosach.
– Co się pani tak wydziera?! – zrugał ją – Pali się, czy co?!
Paulina poczuła się nieco speszona. Odchrząknęła nerwowo, po czym spojrzała na mężczyznę i zapytała:
– Przepraszam. Nie wiem pan, czy kobieta mieszkająca w tym domu gdzieś dzisiaj wychodziła?
Mężczyzna namyślał się przez moment, a następnie pokręcił głową i odrzekł:
– Nie – i ujrzawszy Maćka ubranego w kombinezon i ze smoczkiem w buzi, przybrał wrogi wyraz twarzy, po czym dodał: – I nie drzyjcie mi się tu, rozumiecie? Inaczej wezwę policję.
Powiedziawszy to, wrócił do swojego mieszkania, zamykając drzwi z trzaskiem.
Paulina uświadomiła sobie, że nie ma innego wyboru, jak sama zadzwonić po mundurowych. Przeczuwała bowiem, że w domu Malwiny wydarzyło się coś niepokojącego. Wyjęła więc telefon z kieszeni spodni i wykręciła dziewięćset dziewięćdziesiąt siedem.

*

Funkcjonariusze zjawili się już po dziesięciu minutach. Kiedy oni również nie doczekali się odzewu ze strony Malwiny (słysząc jednakowoż muzykę dochodzącą z jej mieszkania), postanowili wyważyć drzwi. Jeden z policjantów zabronił jednak Maćkowi i Paulinie wchodzić do środka.
Gdy po jakimś czasie policjanci wyszli na klatkę schodową, grobowym tonem oznajmiając, co się stało, Paulina (tak jak i Maciek) nie potrafiła powstrzymać łez
Okazało się, że Malwina popełniła samobójstwo, wieszając się w pokoju na lampie, w akompaniamencie dołujących melodii. Z początku policjanci podejrzewali, że było to zabójstwo (które mogłoby wskazywać na odebranie sobie życia), ale gdy znaleźli list pożegnalny leżący na stole, nie mięli już żadnych wątpliwości.
W owym liście Malwina napisała, że pomimo upływającego czasu nadal nie może psychicznie poradzić sobie z doznanym gwałtem, a także z faktem, że przez tak tragiczne doświadczenie nigdy nie zostanie matką. Przepraszała również wszystkich swoich bliskich oraz Paulinę i Maćka, dziękując za to, co dla niej zrobili.
Kiedy do Maćka i Pauliny dotarła owa wiadomość, byli tak roztrzęsieni, że Paulina nie była w stanie prowadzić. Funkcjonariusze byli jednak na tyle uprzejmi, że odstawili ich do domu, zaś Paulina obiecała sobie, że gdy już trochę ochłonie, wróci po swój samochód.

*

Śmierć Malwiny wydawała się Paulinie straszną abstrakcją. Wiedziała oczywiście, że jej koleżanka cierpiała na depresję, spowodowaną licznymi traumami, ale przecież w ostatnim czasie była w całkiem dobrym humorze (a przynajmniej takie sprawiała wrażenie) i Paulina za nic w świecie nie spodziewała się, że wszystko przybierze tak tragiczny w skutkach obrót.
Intencją Pauliny było umożliwienie Malwinie doświadczenia tego, czego najbardziej pragnęła — chciała zostać matką i choć na moment doświadczyć namiastki macierzyństwa. Paulina była zadowolona z faktu, że może jej to umożliwić, lecz teraz uznała, że chyba tylko zaszkodziła.
Maciek również nie dowierzał temu, co się stało. Strasznie było mu żal Malwiny. Dziewczyna miała przed sobą bowiem całe życie. Maciek był nawet gotów (oczywiście gdyby tylko Malwina sama tego chciała) do końca życia być jej dorosłym dzieckiem. Czuł do niej ogromną sympatię i ucieszyłoby go, gdyby nieustannie chciała się nim opiekować.
Teraz jednak już nigdy nie będzie miała ku temu okazji.
Paulina była tak zdruzgotana, że niemal od razu zrezygnowała z dalszego opiekowania się Maćkiem, przeciw czemu chłopak nie oponował. Po tym, co się stało, sam stracił ochotę na tę zabawę. Podejrzewał jednak, że kiedy już się otrząśnie (co z pewnością zajmie mu sporo czasu, zważywszy na wagę owego wydarzenia), powróci do spełniania swoich pieluszkowych fantazji.
Paulina spakowała wszystkie swoje rzeczy i gdy opuszczała dom Maćka, rzuciła na odchodnym, że pozostaną w kontakcie.
Oboje zamierzali wybrać się na pogrzeb Malwiny.
Jednakże Maciek był pewien, że po tym, co się wydarzyło, ich relacje już nigdy nie będą takie same.

Oto piąty (ostatni) rozdział mojego opowiadania. Dajcie znać, czy się podoba i do przeczytania w kolejnych tekstach :)