#opowiadanie #opowiadania
Rozdział 4
Ciągłe zatajanie prawdy
Po niedawnym incydencie, Kacper zasnął bardzo szybko. Jagoda jak zwykle położyła się obok niego, lecz (nie licząc sytuacji, w której Kacper ssał jej prawego sutka i macał jej krocze) nie doszło między nimi do kontaktu seksualnego. Kacper jednak nie miał powodu do narzekania. To, co niedawno przeżył sprawiło, że czuł się niemal całkowicie spełniony.
Ta kobieta jest cudowna, pomyślał, kiedy próbował zasnąć.
Chwilę przed tym nim wpadł w objęcia Morfeusza, Kacper zastanawiał się, jak w sposób jasny i logiczny wytłumaczy wszystko Alicji. Wiedział bowiem, że jego dziewczyna podała w wątpliwość fakt, że zatrzymał się u Mateusza i na pewno zaczęła już coś podejrzewać. Nie chciał jednak o tym myśleć. Jagoda sprawiła, że czuł się niczym w siódmym niebie i chciał, by owo uczucie pozostało z nim jak najdłużej.
*
Kacper spał tak kamiennym snem, że kiedy obudził się rano, uświadomił sobie, że jego pieluszka jest kompletnie przemoczona. Tak bardzo, iż zastanawiał się jak to możliwe, że nie doszło do przecieku.
– Chyba trzeba przewinąć dzidzię po nocy – zasugerowała Jagoda, wchodząc do sypialni. Na jej twarzy malował się czuły uśmiech.
Kacper spojrzał na nią i zdał sobie sprawę, że będąc półnaga wygląda wręcz obłędnie. Opiekunka stała przed nim z rozpuszczonymi włosami, w samym staniku i majtkach, przez które Kacper widział lekko prześwitującą podpaskę, a także jej skrzydełka przyklejone do majtek. Wywołało to w nim przyjemne ciepło, które rozeszło się po całym ciele.
Jagoda najwyraźniej wychwyciła jego spojrzenie, gdyż zrobiła kokieteryjną minę, po czym pomasowała się po kroczu, pytając:
– Podnieca cię to misiaczku, co? Podobam ci się taka?
Kacper nie odpowiedział, lecz nie musiał. Błysk, który czaił się w jego oczach mówił sam za siebie.
– Skoro tak, to pozostanę w samej tylko bieliźnie – oznajmiła.
Kacper nie miał nic przeciwko temu. Uwielbiał patrzeć na Jagodę i podziwiać jej figurę.
*
Kiedy Kacper został już przewinięty i wykąpany, leżał na łóżku w sypialni, zaś Jagoda karmiła go ciepłym mlekiem z butelki. Jedzenie bardzo mu smakowało, że jadł je łapczywie, nie przestając się nim delektować.
W pewnym momencie telefon, który leżał obok niego zaczął dzwonić. Było to tak nieoczekiwane, że Kacper zakrztusił się mlekiem. Gwałtownie usiadł na łóżku, energicznie przy tym kaszląc. Jagoda kilkukrotnie poklepała go po plecach, a gdy kaszel nieco ustąpił, Kacper wziął do ręki telefon, po czym odebrał, nie patrząc na wyświetlacz.
– Halo? – odezwał się wciąż lekko pokasłując.
– Jeszcze raz pytam: gdzie ty się człowieku podziewasz do kurwy nędzy! – zaklęła Alicja, nie siląc się na powitanie.
Usłyszawszy w słuchawce głos swojej dziewczyny, Kacper poczuł, że serce podchodzi mu do gardła. Wiedział, że jeśli nadal będzie zwodził Alicję, ta w końcu połapie się we wszystkim i od niego odejdzie. Co prawda sam od jakiegoś czasu myślał nad zakończeniem ich związku, aczkolwiek nie podjął w tej kwestii jeszcze stuprocentowej decyzji. Gdyby jednak miał rozstać się z Alicją, to na pewno nie w tak dramatyczny sposób. Chciał rozegrać to jak dwoje cywilizowanych ludzi.
– Posłuchaj...mnie...ja...
– Zamknij się! – ucięła Alicja – Nie chcę słuchać twoich kolejnych wykrętów! Dobrze wiem, że nie jesteś u Mateusza!
Jej słowa zmroziły Kacprowi krew w żyłach. Nie miał pojęcia, skąd dziewczyna o tym wiedziała, lecz nie zamierzał teraz w to wnikać, by jeszcze bardziej jej nie wkurzyć.
– Aluś...proszę...uspokój się... – wciąż się jąkał – To nie jest...rozmowa na...telefon...
– Nie mów do mnie Aluś, ty zakłamany kretynie!
Jagoda, która doskonale słyszała przebieg rozmowy, uśmiechała się pod nosem. Cała ta sytuacja wyraźnie ją bawiła. Kacper trzymał telefon przy uchu, nie wiedząc, co powiedzieć. Alicja tak bardzo się na niego zawzięła, że nie dała mu dojść do słowa. Po krótkim namyśle doszedł do wniosku, że jest tylko jedno wyjście.
– Czy możemy się spotkać? – zaproponował już bardziej opanowanym tonem – Tym razem wyznam ci całą prawdę. Obiecuję.
Alicja westchnęła głęboko. Milczała przez moment, a potem odparła:
– No dobrze. Za godzinę w parku miejskim.
I mówiąc to, rozłączyła się.
*
Po skończonej rozmowie z Alicją, Kacper był zdenerwowany i rozbity. Miał świadomość, że gdyby wyznał dziewczynie prawdę, raczej by jej nie zaakceptowała. Z pewnością natychmiast odeszłaby od niego, choć oczywiście nie to było w tym wszystkim najgorsze. Kacpra najbardziej przerażał fakt, że Alicja mogłaby wszystkim opowiedzieć o jego fetyszu i zdradzie jakiej się wobec niej dopuścił.
Wówczas byłoby już po nim.
Milczał przez chwilę, zastanawiając się jakie kolejne kłamstwo wymyślić, gdy nagle ciszę przerwała Jagoda siedząca obok:
– Czyżby problemy w związku? – spytała.
– A daj spokój – odparł Kacper, machnąwszy ręką. Nie chciał ciągnąć tego tematu. I tak był już wystarczająco spięty.
– Jeśli nadal będziesz okłamywał swoją laskę, może się to źle dla ciebie skończyć – dokończyła Jagoda.
– Dobrze o tym wiem.
Jagoda sięgnęła po swój telefon, odblokowała go, po czym zerknęła na zegarek widoczny na wyświetlaczu.
– Za godzinę masz się z nią spotkać, tak?
Kacper pokiwał głową.
– Tak. Choć nie mam na to siły ani ochoty.
Jagoda umilkła na moment, a następnie uniosła do góry wskazujący palec prawej dłoni, mówiąc:
– Wiesz co? Mam pomysł!
Kacper uniósł brwi.
– Jaki?
– Pojedziemy razem na to spotkanie.
Kacper miał wrażenie, że się przesłyszał.
– Nie rozumiem – powiedział, chrząkając – Możesz powtórzyć?
– Razem pojedziemy na spotkanie z Alicją, misiaczku.
Kacper czuł, że zaczyna mu brakować tchu, a grunt usuwa mu się spod nóg. Przecież taki postępek był równoznaczny z samobójstwem.
– Oszalałaś? – niemal krzyknął – Jak ty sobie to wyobrażasz? Przecież jeśli Alicja zobaczy nas razem, to od razu połączy kropki.
Jagoda uśmiechnęła się szeroko.
– Nie martw się. jakoś wybrniemy z tej sytuacji – obiecała.
Kacper zaczął kręcić głową z niedowierzaniem. To, co zaproponowała jego opiekunka było wręcz abstrakcyjne.
– Nie godzę się na to! – zaprotestował stanowczo. W jego oczach czaił się gniew – Nie godzę, rozumiesz?! Jeśli Alicja zobaczy mnie z tobą, do tego ubranego w pieluchę, będzie to mój koniec!
Jagoda milczała, wciąż się uśmiechając. Patrząc na nią, Kacper czuł się niczym zahipnotyzowany. W pewnej chwili opiekunka chwyciła jego prawą dłoń, a następnie przyłożyła do swojego krocza, delikatnie je masując.
– No już malutki, uspokój się – mówiła pieszczotliwym tonem.
Kiedy Kacper usłyszał jej kojący tembr głosu, a potem poczuł przyklejoną do majtek podpaskę, zdał sobie sprawę, że schodzi z niego całe napięcie i zdenerwowanie.
Zamknął oczy i odetchnął z ulgą.
*
Kiedy zajechali na miejsce, Jagoda zatrzymała samochód na pobliskim parkingu. Po wyjściu na zewnątrz i zlustrowaniu parku, Kacper zauważył, że Alicja już na niego czekała. Mimowolnie poczuł ja serce podchodzi mu do gardła, a żołądek ściska się od nadmiaru stresu.
Miał przeczucie, że to wszystko skończy się fatalnie.
Kacper podszedł wraz z Jagodą do ławki, na której siedziała Alicja. Kobieta była tak bardzo wpatrzona w ekran telefonu, że w pierwszej chwili ich nie zauważyła. Gdy jednak uniosła nieco głowę, szeroko otworzyła oczy, robiąc zdziwioną minę.
– Kim jest ta kobieta? – spytała, ruchem głowy wskazując na stojącą nieopodal Jagodę.
Kacper czuł, że zaraz dostanie zawału. Zupełnie nie wiedział jak wybrnąć z tej sytuacji.
– Cześć – przywitała się Jagoda, podchodząc nieco bliżej i wyciągając dłoń w geście przywitania – Mam na imię Dominika i jestem daleką kuzynką Kacpra.
Alicja nie odwzajemniła uścisku Jagody, kompletnie ją ignorując. Zamiast tego spuściła nieco wzrok i ujrzawszy duże zgrubienie widoczne między nogami Kacpra, zapytała podejrzliwie:
– Kacper, co to ma być? Czy ty masz na sobie pieluchę?
Kacper pokiwał głową w milczeniu.
– Po co ci ona? Możesz mi to wyjaśnić?
Kacper nie wiedział jak się zachować. Z pomocą po raz kolejny przyszła mu Jagoda.
– Biedak nie ma wyjścia – oznajmiła z udawanym smutkiem w głosie – Cierpi na nietrzymanie moczu i musi używać pieluch.
Alicja uniosła brwi wyraźnie zakłopotana.
– A skąd ty to wszystko wiesz, co? Nawet ja nie miałam o tym pojęcia.
– Cóż, ja...
– zresztą nieważne – ucięła mimochodem Alicja, a następnie zerknęła na stojącego obok Kacpra i dodała agresywnym tonem: – Poza tym nie pytałam cię o zdanie, więc z łaski swojej nie wtrącaj się.
Jagoda zacisnęła zęby, powstrzymując się przed rzuceniem riposty.
– Pytam jeszcze raz: kim jest ta kobieta? – powtórzyła Alicja, zwracając się do Kacpra.
Kacper ucieszył się, że nie ciągnęła tematu pieluch. Uznał, że najwidoczniej argument o nietrzymaniu moczu całkowicie do niej przemówił. Co się jednak tyczyło jego opiekunki, postanowił powtórzyć to, co ona już wcześniej zasugerowała:
– Jak już słyszałaś, to moja kuzynka, Dominika.
Alicja spojrzała na niego jak na wariata.
– Kacper, co ty pierdolisz? – zaklęła – Jesteśmy razem już pięć lat i nigdy nie słyszałam, żebyś miał w rodzinie jakąś Dominikę.
Kacper poczuł jak oblewa go rumieniec wstydu.
– Bo...bo...
– To dlatego, że jestem jego daleką krewną i prawie nigdy się ze sobą nie kontaktowaliśmy – dokończyła Jagoda.
– No właśnie – ucieszył się Kacper, kiedy opiekunka podsunęła ową sugestie – Po prostu nigdy nie było sensu o niej wspominać.
Alicja zlustrowała oboje podejrzliwym wzrokiem. Widać było, że nie daje wiary ich tłumaczeniom.
– I co? Tak nagle postanowiłeś się do niej odezwać? – drążyła.
– Tak, bo widzisz...
– Kacper pomaga mi w przygotowaniach do szkolnej sesji. Samej jest mi ciężko.
Alicja parsknęła cichym śmiechem.
– To żałosne. Ile czasu zajęło wam wymyślenie tej bajeczki?
Usłyszawszy słowa swojej dziewczyny, Kacper zdał sobie sprawę, że bez względu na to jak bardzo oboje z Jagodą będą się starać, Alicja nigdy nie uwierzy w ich wersję.
– To nie tak – próbował się bronić – Ja i Dominika naprawdę...
Kacper nie zdążył dokończyć, ponieważ Alicja (mając już serdecznie dość jego wykrętów) zamachnęła się i wymierzyła mu siarczysty policzek.
– Przestań pierdolić! – warknęła oburzona. Po chwili ruchem głowy wskazała na Jagodę i spytała: – Powiedz mi kurwa prawdę: zdradzasz mnie z tą wywłoką?
– Oczywiście, że nie – zaprzeczył Kacper, przykładając dłoń do piekącego policzka – Wiesz przecież, że nigdy bym...
– Zamknij ryj! – przerwała znów Alicja, opryskując go kropelkami śliny.
Kacper raptownie umilkł. Wiedział już, że jego dalsze tłumaczenia nie mają żadnego sensu. Alicja zaś widząc, że nic już więcej z niego nie wyciśnie, podeszła do Jagody, a potem chwyciła ją za przegub prawej ręki, mocno ściskając.
– Posłuchaj mnie, zdziro! – wycedziła przez zęby – Dowiem się, czy coś was łączy! Jeśli tak, to gwarantuję, że oboje tego pożałujecie!
Jagoda wpatrywała się w zabójczy wzrok Alicji, nie wiedząc jak się zachować. Nie była mięczakiem i niejednokrotnie potrafiła obronić się przed innymi dziewczynami. W tym jednak przypadku wolała odpuścić. Alicja była bowiem tak wkurzona, że z pewnością skopałaby jej dupę, gdyby tylko poznała prawdę.
– Uspokój się, laska – odezwała się w końcu, silnym ruchem wyrywając się z uścisku rywalki. Pomasowała bolący przegub, po czym ciągnęła: – I nie histeryzuj, dobra? Serio, Kacper, to mój kuzyn. Nic nas nie łączy.
Alicja przez chwilę lustrowała rywalkę zabójczym wrokiem, a potem pochyliła się i splunęła jej pod nogi, mówiąc:
– To się jeszcze okaże.
Kacper był zaskoczony jej zachowaniem. Na co dzień była wszak spokojną i dość opanowaną osobą. Widocznie fakt, że chłopak mógłby ją zdradzać, obudził w niej nieposkromioną zwierzynę. Zamierzał do niej podejść, by coś powiedzieć, lecz Alicja wyciągnęła przed siebie obie ręce i ze łzami w oczach powiedziała:
– Nie zbliżaj się do mnie, ty zakłamany gnoju!
Następnie odwróciła się na pięcie i ruszyła w swoją stronę, zaś jej głośny szloch niósł się echem po całej okolicy.
*
Rzeczonej nocy Kacper miał problemy ze snem. Dzisiejszy dzień obfitował w bardzo wiele wrażeń, przez co dręczyły go koszmary. W końcu dając za wygraną, usiadł w ciemnej sypialni na łóżku, ze zdziwieniem spostrzegając, że nie ma przy nim Jagody.
Pewnie też nie może spać, pomyślał.
W pewnym momencie drzwi od sypialni otworzyły się i stanęła w nich Jagoda. Zapaliła światło i Kacper zauważył, że patrzy na niego niesamowicie pożądliwym wzrokiem. Powoli podniósł się z łóżka, chcąc do niej podejść, gdy opiekunka niespodziewanie doskoczyła do niego, chwyciła go za ramiona, poprowadziła w stronę ściany, a potem namiętnie pocałowała w usta, wydając cichy jęk rozkoszy.
Przez ułamek sekundy, Kacper próbował oprzeć się jej zalotom, lecz gorąca fala podniecenia, rozchodząca się po jego ciele wzięła górę.
Szybkim ruchem zerwał stanik z Jagody, a następnie niczym w erotycznym amoku zaczął lizać i całować jej piersi. Jagoda odchyliła głowę do tyłu, jęcząc głośno, a gdy Kacper w końcu przestał pieścić jej ciało, odruchowo rozpięła mu pieluszkę, odsłaniając jego nabrzmiałego członka. Zdawszy sobie sprawę, że jego męskość została uwolniona, Kacper jedną ręką zerwał z Jagody majtki, po czym włożył w jej pochwę dwa palce, energicznie nimi poruszając. Kiedy w końcu je wyjął były zbroczone lepką mazią. Kacper nie zważając na to zaczął wodzić dłońmi po nagim ciele opiekunki, naznaczając ją jej własną krwią
– Proszę – wyszeptała błagalnym tonem, kiedy skończył.
Kacper instynktownie odczytał ów komunikat i jednym zdecydowanym pchnięciem wszedł w Jagodę. Kobieta wydała z siebie okrzyk rozkoszy i podniecenia tak głośny, iż zapewne słyszano ją w całym bloku.
Sekunda po sekundzie, Kacper wykonywał coraz silniejsze pchnięcia, zaś Jagoda czuła się tak cudownie, że niemalże się rozpływała. Z racji tego, że nie miała na sobie podpaski (później Kacper zastanawiał się, czemu nie użyła na noc pieluchomajtek jak zazwyczaj to robiła) krew menstruacyjna wylatywała z niej prosto na dywan, pozostawiając na nim czerwone ślady.
Jednak zarówno Kacper jak i Jagoda zupełnie nie zwracali na to uwagi. Były im ze sobą nad wyraz dobrze i jednocześnie czuli się ze sobą zespoleni — niczym para kochanków.
Oto czwarty rozdział mojego opowiadania. Dajcie znać, czy się podoba, a już wkrótce pojawi się kolejny :)